sobota, 2 kwietnia 2016

Norwegia? Czemu nie.. a to dopiero początek!

7:10 planowo wylot z Moskwy do Hawany. Niestety po kilku godzinach zaczęły się komplikacje. Jeden z pasażerów wymaga pomocy medycznej. Załoga decyduje zawrócić juz znad oceanu(czy morza) i kierujemy się niespodziewanie do norweskiego Bado. Prawdopodobnie to lotnisko wojskowe i nasz rosyjski samolot witają uzbrojeni żołnierze. Karetka juz czekała, straż pożarna też(pewnie ze względu na prawie pełne zbiorniki paliwa).

Na lotnisku staliśmy ok.3h, cały czas będąc w samolocie. W końcu wylecielismy. Bagatela - 5h opóźnienia w 12h locie.

W końcu szczęśliwe lądowanie w stolicy Kuby! O 17:30 lokalnego czasu...

Kilka bramek i punktów kontroli do pokonania i jesteśmy przy taśmie z bagazami. Pojawiły się 2... 3... I nic. Potem znowu 2... 3... I nic. I tak czekaliśmy 3h na nasze plecaki. Nawet Kubańczycy zaczeli się denerwować. A na moje pytania, co się dzieje... dlaczego tyle czekamy, odpowiedź była jedna: to jest Kuba.

W końcu po 3,5h od przylotu wyszliśmy z lotniska. Kolejne zadanie-wymienić euro na peso convertible. 2 kantorki i... znowu kolejka! Ale juz po pół godziny miałem lokalne pieniążki. Z taxi poszło gładko. Szybko obnizylismy cenę kursu z 30 na 25 cuc.

22:20 zameldowalismy się w centrum Hawany w  naszej Casa Particular.

Szybki tel.do Yuri'a, któremu przywiozlem parę nowych butów, prysznic i szybkie wyjście na miasto.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz